bardzo typowa (zwłaszcza dla okresu), ale zarazem przyjemna w odbiorze komedia kryminalna. fabuła ogrywa znane schematy, Clint jest tutaj nieugiętym "łowcą zbiegów", a przeciwko sobie ma całą armię neo-nazistowskich recydywistów. zgodnie z wszelkimi oczekiwaniami da im ostro popalić i jeszcze ocali nękaną przez nich białogłowę. niby pozycja jakich wiele, ale liczy się klimat, sam Eastwood oczywiście oraz tytułowe auto - w istocie marzenie. można też przez sekundę zerknąć okiem na wydurniającego się Jima Carreya na parę dobrych lat zanim zyskał sławę. ja tam bawiłem się dobrze, rzecz zachowała urok tamtych czasów, który w dzisiejszej dobie komputerów jest nie do przecenienia.
Ciekawie napisałeś, ja bym jeszcze dodał, że film kończy się zupełnie inaczej niż inne amerykańskie filmy i mi ta końcówka bardzo się spodobała.